Please activate JavaScript!
Please install Adobe Flash Player, click here for download

be active dentist Tribune

12 ACTIVE Tribune n Larys Lubowicki, student III rok na kierunku lekarsko- -dentystycznym, kawaler z  Bielska Podlaskiego tułał się trochę po świecie (1,5 roku Nowym Jorku, pół roku w Londynie), chirurg amator. Kocha fotografię i stomatolo- gię. Czy udaje mu się połą- czyć te dwie pasje? Czy ktoś Ci już kiedyś mówił, że przypominasz z  wyglądu Pana Kleksa? Larys Lubowicki: Tak było – ze względu na moje okulary! Jednak, przyjmując pacjentów, zakładam inne, bardziej „lekar- skie”, bo przecież Leonardo Di- Caprio wzbudza więcej zaufa- nia niż Pan Kleks... Kiedy w  Twoim życiu poja- wiła się fotografia? Ktoś Cię tym zainspirował czy to był po prostu impuls? (Na twarzy rozmówcy po- jawił się zawadiacki uśmiech, faktycznie: trochę przypomina Leonarda DiCaprio za mło- du…). Nie było spektakularnego momentu, w którym postanowi- łem: „Dziś zostanę fotografem”. Zainteresowanie sztuką zaini- cjowane pośrednio przez moją mamę, która projektuje piękne ogrody, istniało zawsze. Ryso- wałem, rzeźbiłem, malowałem, trochę fotografowałem. Kiedyś postanowiłem pożyczyć aparat mamy i  zużyłem cały film na „artystyczne” zdjęcia morza. Dostałem za to solidną repry- mendę! W liceum w większym stopniu zainteresowałem się fotografią i  za pieniądze zaro- bione w czasie wakacji kupiłem pierwszą lustrzankę. Miałem też przyjemność uczestniczyć w  warsztatach prowadzonych przez Marka Doleckiego – mojego pierwszego Mistrza i  Mentora. Pamiętam, że gdy oceniał nasze zdjęcia, to były one: „Bardzo dobre”, „Dobre” albo „Dobre, ale można coś poprawić”. Ten sposób oceny przeniosłem na moich uczniów –najważniejsza jest zachęta do działania. Reszta przyjdzie z  czasem. Po maturze zaczą- łem naukę w  studium fotogra- fii. Tam miałem okazję poznać prof. Stanisława Wosia, które- go sposób patrzenia na świat i wrażliwość urzekły mnie bez reszty. Dlaczego zdecydowałeś się na stomatologię – przecież mogłeś ruszyć przez swoje życie ścieżką fotografii? Po studium fotografii za- cząłem studiować medycynę. W  czasie pierwszego roku uświadomiłem sobie, że moje powołanie jest gdzie indziej. Pomyślałem: „Bywa tak, że przez bolący ząb nie możemy spać, jeść, cieszyć się życiem. Kłócimy się z mężem/żoną, nie chcemy poświęcać czasu dzie- ciom. Nie skupimy się na pracy. Dzieci coraz gorzej się uczą, małżeństwa rozpadają, firmy bankrutują. Przez ból zęba! Już wystarczająco dużo łez po- chłonęła ta ziemia! Chcę ura- tować te małżeństwa, pomóc dzieciom – chcę być dentystą!”. Zostawiłem kierunek lekarski na UWM, aplikowałem na sto- matologię na UMB – nawet do- stałem „złoty indeks” (ale tylko dlatego, że koleżanka z  naj- lepszym wynikiem nie chciała przyjść na inaugurację). I  tak zaczęła się moja stomatolo- giczna codzienność, od której fotografia jest „odskocznią”. Jak to wszystko łączysz – studia, fotografia, życie pry- watne? Od 5 lat regularnie fotogra- fuję na zlecenie. Pracuję dla muzeów, firm (CAT, Nordhus), drukarni (ABA), salonów fry- zjerskich (DUDA hair Design), restauracji. Robiłem reportaże z  różnych wydarzeń i  imprez. Często zarzekam się, że nie podejmę się kolejnego zadania ze względu na brak czasu, ale to uczucie, gdy biorę aparat do ręki i szukam idealnego kadru, wydaje się być uzależniające. Nie czuję wtedy zmęczenia. Niektórzy lubią robić portre- ty, inni smakują się w krajo- brazach lub martwej naturze. Co Ty najbardziej lubisz fo- tografować? Drzewa. Zdecydowanie tak – jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało. Myślę, że to takie moje poszukiwanie spokoju. Złamane konary, faktura kory, niestałość liści. To wszystko układa się dla mnie w  jakąś prawdę o  człowieku. Czasami radosną, a czasami melancho- lijną. Kiedyś usłyszałam stwier- dzenie, że dobry foto- graf musi posiadać dobry sprzęt. Czy zgadzasz się z tym stwierdzeniem? Jakim sprzętem sam pracujesz? Dużo mówi się o  sprzęcie, ale dobry sprzęt czasami po- maga, a  czasami przeszka- dza. Nie zgadzam się z  opi- nią, że perfekcyjne zdjęcie to takie bez szumów, z  idealną ostrością, czystym kadrem i  nienagannym balansem bie- li. To wszystko świadczy tylko o  umiejętnościach technicz- nych fotografującego. Dla „starych” mistrzów fotografii takie umiejętności są dopiero punktem wyjścia. Ważne jest to, co opowiadamy obrazem. Od 5 lat fotografuję aparata- mi pełnoklatkowymi. Pracuję często z  reporterskimi lampa- mi błyskowymi wyzwalanymi radiowo. Używam filtrów pola- ryzacyjnych i  szarych. Co do obiektywów, wszystko zależy od tego, jaki efekt chcę uzy- skać – ja używam stałoogni- skowych, macro i jasne zoomy. Do pracy przydaje się dobry sprzęt, ale jeżeli patrzymy na fotografię jako na sztukę, to nie ma to aż takiego znaczenia. Lubię zastąpić obiektyw dekiel- kiem z  wyciętym otworkiem. Mam też kilkadziesiąt starych aparatów – niektóre z początku XX w. Poza lustrzankami dwu- obiektywowymi, dalmierzami, aparatami miechowymi mam w  kolekcji aparat wielkofor- matowy Cambo Master, który pozwala fotografować na bło- nach 4 x 5 cala lub nawet na szklanych kliszach. Klasyczne techniki pozwalają zrozumieć medium fotografii. Nie zapo- mnę nigdy dnia, w  którym na obozie fotograficznym, razem z  uczestnikami, zbudowaliśmy camerę obscurę z  pokoju. To pozwoliło nam znaleźć się we wnętrzu aparatu. Pozna- łem wtedy w pierwszej osobie pierwotne pragnienie fotogra- fii – chęć zatrzymania obrazu, zawładnięcia czasem, ucieczki od śmierci. Masz jakieś swoje miejsce, gdzie możesz całkowicie za- pomnieć o ziemskim padole i oddać się fotografii? Od pewnego czasu działam w  SAFF (Studencka Agencja Fotografii Filmowej – przyp. red.), która jest jedną z organi- zacji studenckich działających na UMB. Cieszę się, że jest ta- kie miejsce, gdzie każdy zainte- resowany filmem lub fotografią może wymieniać się doświad- czeniami, zapytać w razie wąt- pliwości. Prowadzimy szkolenia z  obsługi sprzętu fotograficz- nego, programów graficznych, organizujemy spotkania z  mi- strzami, utrwalamy wydarze- nia na uczelni. I to właśnie tam mogę całkowicie oddać się swojej drugiej pasji, jaką jest fo- tografia, bo jednak niezmiennie na pierwszym miejscu znajduje się stomatologia. Dodatkowo, w domu rodzinnym mam takie swoje miejsce. Kiedyś w domu miałem jeden wolny pokój do zagospodarowania. Usiadłem, pomyślałem, rozrysowałem plan, powiedziałem sobie: „Ja lubię wiercić” i zabrałem się do pracy. Podniesienie podłogi, nowa powierzchnia ścian, wy- miana ogrzewania, instalacja elektryczna. Wszystko robiłem sam – stworzyłem takie swoje małe królestwo. Zrezygnowa- łem z  włączników światła na rzecz sterowania pilotem. Drzwi bez klamki są ukryte w ścianie. Jest tajemny przycisk, który włącza czerwone oświetle- nie i  rolety blokujące światło, tła fotograficzne przy ścianie i  składane softboxy z  lampa- mi. Generalnie wszystko to, co potrzebne jest do pracy. Lamp często używam w plenerze. Nie jesteś typem osoby, któ- ra siedzi w miejscu, więc za- pewne teraz nad czymś pra- cujesz. Obecnie przygotowuję się do realizacji projektu „Corpus humani” związanego ze sty- pendium artystycznym Pre- zydenta Białegostoku. Chcę w  nim pokazać piękno ciała człowieka w  sposób abstrak- cyjny, wykorzystując do tego barwienie immunohistoche- miczne, mikroskopię optyczną, mikroskopię elektronową, rtg i ultrasonografię. Sztuka i me- dycyna to dwie bardzo pokrew- ne dziedziny. Sprawne oko fotografa, które znajduje dobre kadry przydaje się także w stoma- tologii? Wprawne oko? Być może – nie mnie to oceniać. Na pewno empatia i otwartość wobec lu- dzi procentuje w  obu dziedzi- nach. To niezbędne cechy. Rozmawiała: Justyna Iwaniuk Z zawodu: stomatolog-fotograf

przegląd stron