Please activate JavaScript!
Please install Adobe Flash Player, click here for download

be active dentist Tribune

16 Tribunestudy n Zanim zapukałem do drzwi z tabliczką „Biuro Erasmus” miałem poczucie, że to bę- dzie rok, który będę długo pamiętał. Złożyłem wymaga- ne dokumenty, czekając na rozwój wydarzeń. Po zdaniu egzaminu językowego i upo- raniu się z kwestiami formal- nymi, mogłem zająć swoje miejsce w  samolocie do Włoch i skonfrontować moje wyobrażenia o Italii z rzeczy- wistością. Pierwszy miesiąc (wrze- sień) wypełnił kurs językowy. Obejmował on codzienne za- jęcia z  języka włoskiego, or- ganizowane specjalnie dla stu- dentów programu „Erasmus”. Przyznam, że przed wyjazdem nie uczyłem się na tyle inten- sywnie, by móc swobodnie porozumieć się z  Włochami. Po kursie każdy z nas zrobił na tyle duży postęp, że nasz po- ziom można było z czystym su- mieniem ocenić jako komuni- katywny i wyżej, w zależności od zdolności i zaangażowania kursanta. Warto zaznaczyć, że na początku nawet te osoby, które dłużej uczyły się włoskie- go miały problem z porozumie- niem się z miejscowymi. To po- kazuje, jak ogromne znaczenie dla nauki języka ma kontakt i rozmowa z tubylcami. Mimo, że kurs językowy odbywał się codziennie, po południu mieliśmy sporo wol- nego czasu. Był to niezwykle ekscytujący okres związany z pierwszym kontaktem z nową kulturą, nowymi znajomościa- mi i  niezapomnianymi przeży- ciami. Często uczelnie przyj- mujące oferują poza kursem językowym również miejsce w  akademiku. Bardzo pole- cam to rozwiązanie na pierw- szy miesiąc, by uniknąć stresu związanego z  poszukiwaniem noclegu. Po kursie i  z  lepszą znajomością języka można poczuć się pewniej w poszuki- waniu odpowiedniego lokum. Wiele osób, które przyjechały tutaj od razu (również te bez znajomości włoskiego), szuka- jąc mieszkania, żyły w niepew- ności – co chwilę zmieniały ho- stele, a nowe miejsce, zupełnie niepotrzebnie, pozostawiło nie- zbyt miłe wspomnienia. Kandydując do uczestnic- twa w  programie „Erasmus”, wybrałem Perugię – miasto w  samym sercu Włoch, po- łożone 100 km na północ od Rzymu. Jest to miejscowość niewiele większa od Zielonej Góry, za to posiadająca 2 uni- wersytety, co czyni z niego mia- sto typowe studenckie. Można było wybrać również Florencję lub Padwę, jednak postawiłem na nieco mniej kosmopolitycz- ne miejsce i nie żałuję swojego wyboru. Perugię charakteryzują do- brze zachowana starówka oto- czona murem, wiele zabytków epoki antycznej oraz górzy- stość – z  wielu miejsc można dostrzec piękne krajobrazy oraz spektakularne zachody słońca, które trudno zobaczyć gdziekol- wiek indziej. W  Perugii można bardzo szybko schudnąć. Mia- sto nie jest płaskie, to kombi- nacja wzniesień. Idzie się albo w górę, albo dół. W połączeniu z  beztłuszczowym włoskim je- dzeniem trudno tu przytyć. W  październiku rok aka- demicki się zaczął na dobre – mogłem od kuchni zobaczyć kuźnie włoskich dentystów. We Włoszech obowiązuje obec- nie 6-letni system kształcenia lekarzy dentystów: 5 lat stu- diów właściwych i  jeden rok wewnątrzuczelnianego stażu. Jest tam inaczej niż w Polsce. Nie ma wykładów, a  wszyst- kie zajęcie są obowiązkowe. Zasady są nieco bardziej li- beralne niż u  nas: zaliczenie obecności uzyskuję się, będąc obecnym na 75% zajęć. Nie ma kolokwiów, sprawdziany odbywają się rzadko, ale każdy przedmiot kończy się egzami- nem. Jest to nieco bardziej ela- styczne podejście do studen- ta, mimo tego Włosi uczą się dużo i  regularnie. Na jednym roku mieliśmy po 5-8 (!) osób, zajęcia były więc bardzo kame- ralnie. Podejście profesorów do studentów jest partnerskie – dzielili się z uczniami swoimi prezentacjami twierdząc, że to ich obowiązek. Pewnym pro- blemem było pogodzenie na- szych zajęć z polskim progra- mem. Chodziłem na lekcje z 3., 4. i 5. rokiem, nierzadko zajęcia się na siebie nakładały. Dużym zaskoczeniem była dla mnie niewielka liczba zajęć praktycznych. W Polsce od 3. roku mamy własnych pacjen- tów, tymczasem we Włoszech na 4. można jedynie potrzymać ssak. We włoskich programach studiów większy nacisk kładzie się na teorię, a studenci kończą studia z  niższym doświadcza- niem praktycznym niż Polacy. Warto jednak zaznaczyć, że na 5. roku przez cały semestr odbywają zajęcia implanto- logiczne – z  punktu widzenia periodontologii, chirurgii sto- matologicznej i  protetyki, za- kończone właściwym wkręca- niem implantów. We Włoszech są one bardzo popularne i do- stosowuje się to do włoskiego programu nauczania. Warto wspomnieć, że wło- scy profesorowie, jak i  se- kretarki rzadko znają język angielski (nawet jeśli znają, to wymagają od studenta, by próbował mówić po włosku – wówczas chętnie pomaga- ją). Wykładowcy są przychylni „erasmusom” – jeśli potrafi się konstruktywnie wytłumaczyć swój problem, zwykle dostoso- wują się do próśb. Dużą zaletą włoskiego środowiska jest to, że wiele rzeczy można załatwić „na gębę” – im większe zdolno- ści komunikacyjne i  językowe studenta, tym lepiej będzie mu tam żyć. Chociaż jest to uni- wersalna zasada, w  Italii ma ogromne znaczenie. Poza Perugią istnieje we Włoszech wiele ciekawych miejsc wartych odwiedzenia. Szczgólnie polecam Sycylię – inna kultura oraz język (jednak z tubylcami można porozumieć się po włosku) sprawiają wra- żenie państwa leżącego poza Italią. Loty bezpośrednie z Pe- rugii można znaleźć w atrakcyj- nych cenach. Warto odwiedzić również Neapol. Innym wielkim atutem Italii jest jedzenie – nie- zliczone rodzajów serów i wę- dlin, które można skosztować podczas każdej wizyty w  su- permarkecie i na targu. Włoska pizza jest sporządzana wyłącz- nie ze świeżych składników i  smakuje inaczej niż Polsce. Takie smaki i zapachy na długo pozostają w pamięci. Istnieją jednak też rzeczy, które potrafią zniechęcić do ży- cia we Włoszech. Tam nie ma czegoś takiego, jak pewność informacji – jest jej mniejsze lub większe prawdopodobieństwo. Nawet, jeśli jest podana przez osobę zajmująca się wyłącz- nie wybranym zagadnieniem, to trzeba być świadomym, że może się ona mylić. Nieraz trzeba pewną wersję weryfiko- wać kilkakrotnie, by móc coś załatwić. Zmiany planów i sytu- acji zdarzają się często, wiele osób się spóźnia. Trzeba być elastycznym, by wszystko ze sobą pogodzić. Żaden student z Polski tego zjawiska nie zro- zumie, póki tam nie pojedzie. Irytująca jest codzienna prze- rwa obiadowa, która trwa zwy- kle od 13.00 do 15.00 (przerwy mogą się różnić w  czasie – trzeba zawsze śledzić godziny otwarcia konkretnej placówki), wówczas życie zamiera i nie da niczego załatwić. Poza tym, we Włoszech nie na każdej stacji benzynowej (która często jest zamykana na noc) jest toaleta, nie na każdym dużym przystan- ku jest automat sprzedający bi- lety, nie w każdym dużym cen- trum handlowym jest bankomat – wiele jest tam podobnych de- nerwujące rzeczy, które w pol- skim mieście średniej wielkości zdarzają się niezwykle rzadko. Kwestią bardzo rzucającą się w oczy jest problem imigra- cyjny. Studenci z  Polski, pań- stwa jednolitego narodowo- ściowo mogą być zaskoczeni nie do końca udaną asymilacją przyjezdnych z północnej Afry- ki i Ameryki Południowej, którzy blokują działanie komunikacji, zaczepiają przechodniów, wie- czorami bywają niebezpiecz- ni. Wiele dzieci imigrantów nie otrzymało dostatecznego wychowania, przez co nie ma szacunku dla własności pu- blicznej, niszcząc nowoczesne wagony kolei włoskich i zabyt- ki. Uczestnictwo w  zagranicz- nych programach stypendial- nych pozwala szerzej spojrzeć na problem imigracji i integracji kultur, by uformować sobie bar- dziej konstruktywne i  dojrzałe opinie niż przed wyjazdem. Pobyt we Włoszech był wspaniałą przygodą! Italia jest niezwykle ciekawym miejscem do zwiedzania i  studiowania, jednak moje przyszłe życie pla- nuję w Polsce. Perugia – włoska przygoda z „Erasmusem” Ernest Wójcik

Pages Overview